Ognie sztuczne i fajerwerki były zapowiedzią wielu atrakcyjnych zabaw i wzywały do wzięcia w nich udziału. Pomimo tych atrakcji Łucja, Franciszek i Hiacynta opuścili o odpowiedniej porze to miejsce radości, aby udać się na wyznaczone spotkanie. Zostawili rodzeństwo, rówieśników i pobiegli do Cova da Iria. Wieść o objawieniach rozniosła się już po okolicy i tego dnia w dolinie zgromadziło się około pięćdziesięciu osób. Matka Najświętsza pojawiła się zgodnie z daną obietnicą. Łucja znów zapytała, podobnie jak 13 maja:
- Czego Pani sobie ode mnie życzy!
- Chcę, żebyście przyszły tutaj trzynastego dnia przyszłego miesiąca, żebyście codziennie odmawiały różaniec i nauczyły się czytać. Następnie wam powiem, czego chcę.
Łucja poprosiła o uzdrowienie kilku osób, na co usłyszała odpowiedź:
- Jeżeli się nawrócą, wyzdrowieją w ciągu roku.
- Chciałabym prosić, żeby nas Pani zabrała do nieba.
- Tak. Hiacyntę i Franciszka zabiorę niedługo. Ty jednak tu zostaniesz przez jakiś czas. Pan Jezus chce się posłużyć tobą, aby ludzie mnie poznali i pokochali. Pragnie ustanowić na świecie nabożeństwo do mego Niepokalanego Serca.
- Sama tu zostanę? - zaniepokoiła się Łucja.
- Nie, moja córko. Cierpisz bardzo? Nie trać odwagi. Nigdy cię nie opuszczę. Moje Niepokalane Serce będzie twoją ucieczką i drogą, która cię zaprowadzi do Boga.
Potem Maryja otworzyła dłonie, z których spłynęło światło. W nim dzieci ujrzały siebie tak, jak gdyby były pogrążone w Bogu. Hiacynta i Franciszek wydawali się stać w części światła, które wznosiło się do nieba, natomiast Łucję otaczały promienie spływające w dół. Przed prawą dłonią Maryi dzieci zobaczy serce, w które były wbite ciernie. Dzieci zrozumiały, że jest to Niepokalane Serce Maryi, znieważane przez grzechy ludzkości żądające zadośćuczynienia.