20 lutego 2023

Niezwykłe dziecko - bo święte!!!

„Przychodzę, powiedzieć wam, abyście już więcej nie obrażali Pana Jezusa, ponieważ jest nieustannie obrażany. Jeśli ludzie będą pokutować, wojna się skończy; jeśli nie – skończy się świat” – te słowa Maryi przytoczyła św. Hiacynta w wywiadzie 19.10.1917 roku z ks. Manuelem Nunes Formigao. Przytaczamy jej niektóre słowa i myśli z okazji 103 rocznicy jej śmierci, która właśnie przypada 20 lutego.

 

Z ogromną radością przyjąłem wiadomość o kanonizacji Dzieci Fatimskich Franciszka i Hiacynty, które mimo swego dziecięcego wieku, tak gorliwie odpowiedziały na wezwania Anioła Pokoju i Matki Boskiej Różańcowej, że stały się dla każdego człowieka wierzącego i dla całego Kościoła powszechnego wzorem życia w pełni ofiarowanego Bogu. Dziś już możemy Ich nazywać świętymi i wzywać Ich na pomoc w naszym życiu.

 

Przypomnijmy, że 13 maja 2000 r., w dniu beatyfikacji pastuszków fatimskich, papież Jan Paweł II, już dziś również święty, powiedział:  „(…) Kościół pragnie jak gdyby postawić na świeczniku te dwie świece, które Bóg zapalił, aby oświecić ludzkość w godzinie mroku i niepokoju. Niech rozjaśniają one drogę tej niezmierzonej rzeszy pielgrzymów (…). Wielka radość, jaką Hiacynta i Franciszek odczuwali widząc Matkę Boską, staje się dziś naszą radością. Oto świętość pierwszych w historii Kościoła dzieci kanonizowanych mimo, że nie były męczennikami, lśnić będzie w Niebiosach i na ołtarzach całej ziemi”. Jakże te słowa są dziś radosne i aktualne pomimo lat, które minęły. Jednocześnie przypominają nam, że Pan Bóg nie zapomina o tych, którzy Mu służą z radością.

 

Hiacynta była zdrową, silną dziewczynką, która została zaatakowana przez epidemię grypy hiszpańskiej, z której rozwinęło się zapalenie płuc, a po nim liczne komplikacje. Zanim dziewczynka została przyjęta do szpitala, oznajmiła, że ujrzała Matkę Bożą, która zapowiedziała jej śmierć. I chociaż dziecko uparcie twierdziło, że operacja jest zbędna, to jednak przeprowadzono bolesny zabieg, który wydawało się , że przebiegł pomyślnie. Kilka dni później wypełniają się prośba Łucji z 13 czerwca 1917 roku: - Chciałabym prosić, żeby nas Pani zabrała do nieba.

 

- Tak. Hiacyntę i Franciszka zabiorę niedługo. Ty jednak tu zostaniesz przez jakiś czas. Pan Jezus chce się posłużyć tobą, aby ludzie mnie poznali i pokochali. Pragnie ustanowić na świecie nabożeństwo do mego Niepokalanego Serca – te słowa od Maryi usłyszała Łucja.

Misja zadośćuczynienia Hiacynty za grzechy ludzi jest ściśle powiązana z Niepokalanym Sercem Maryi. Kiedy Matka Boska pokazała piekło trzem pastuszkom, powiedziała im: „Widzicie piekło, gdzie idą dusze biednych grzeszników. Aby ich ocalić, Bóg chce ustanowić na świecie kult mojego Niepokalanego Serca".

 

Żegnając się z Łucją przed wyjazdem do Lizbony, Hiacynta powiedziała jej z naciskiem: „Ty pozostajesz tutaj, aby głosić, że Bóg chce ustanowić na świecie kult Niepokalanego Serca Maryi. Kiedy będziesz musiała to mówić, nie ukrywaj się."

I dodała: „Powiedz całemu światu, że Bóg przydziela nam łaski za pośrednictwem Niepokalanego Serca Maryi. Niech ją o nie proszą. Powiedz, że Serce Jezusa chce, żeby oprócz Niego czcić też Niepokalane Serce Maryi".

Pewnego dnia wyznała Łucji, że często wstaje z łóżka, aby zmówić modlitwę Anioła: - "Ale teraz już nie jestem w stanie modlić się z głową przy ziemi. Modlę się tylko na kolanach".

Możemy postawić pytanie: jak Hiacynta, taka mała dziewczynka, mogła przyjąć i zrozumieć tak głęboko ducha umartwienia i pokuty? Według Łucji: „Po pierwsze, dzięki szczególnej łasce Boga, którą ją obdarował za pośrednictwem Niepokalanego Serca Maryi. A po drugie, bo widziała piekło i nieszczęście dusz, które tam trafiają".

 

W ostatnich dniach jej życia Matka Boska zapytała Hiacyntę, czy chciałaby zostać trochę dłużej na Ziemi, aby cierpieć za nawrócenie grzeszników? Szlachetna dziewczynka odpowiedziała, że tak. Na skutek tego przebywała jeszcze w dwóch szpitalach, gdzie bardzo cierpiała. Umarła w Lizbonie, z dala od rodziny. Ale Matka Boska nie zostawiła jej samej. Ukazywała jej się często, pouczając, doradzając i ostrzegając o sytuacji na świecie i o zbliżających się karach.

Hiacynta miała niezwykłe zrozumienie wieczności. Widząc w szpitalu osoby ubrane nieskromnie, które przychodziły w odwiedziny do chorych, albo bardzo wystrojone pielęgniarki, Hiacynta mówiła do Matki Godinho: „Do czego służy to wszystko? Gdyby one pomyślały, że muszą umrzeć i wiedziały, co to jest wieczność!" A o niektórych lekarzach-ateistach mówiła: „Biedacy! Mimo całej swojej wiedzy nie wiedzą, co ich czeka."

 

W lutym 1920 r. Hiacynta była ponownie operowana. W związku z jej złym stanem zdrowia, można było użyć jedynie chloroformu i znieczulenia miejscowego. Usunięto jej dwa żebra, zostawiając otwór tak wielki, że można było do niego włożyć rękę. Ona cierpiała cały czas w milczeniu, czasem tylko pojękując cicho: „Ach, moja Matko Boska!" Ale aby pocieszyć tych, którzy widzieli jej cierpienia, mówiła: „Cierpliwości! Wszyscy musimy cierpieć, aby wejść do chwały Nieba."

W piątek, 20 lutego 1920 r. Matka Boża przyszła po Hiacyntę. Dziewczynka, mimo że nie skończyła jeszcze 10 lat, umarła w opinii świętości.

 

 O. Zdzisław Świniarski SSCC (Sercanin Biały)

Używamy plików cookies Ta witryna korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności i plików Cookies .
Korzystanie z niniejszej witryny internetowej bez zmiany ustawień jest równoznaczne ze zgodą użytkownika na stosowanie plików Cookies. Zrozumiałem i akceptuję.
198 0.062579154968262