Nie znając zawartości paczki owiniętej w prześcieradło, woźnica położył ją na stercie obornika (gnoju), który wiózł na pobliskie pole. W ten oto sposób, Matka Boska Różańcowa przybyła do Pompei – uwaga – dokładnie 13 listopada 1875 roku.
Obraz, który jest dziś tak bardzo czczony i przy którym wiele ludzi doznaje szczególnych łask, jednak na początku, gdy Bartolo obejrzał obraz bardzo się mu nie spodobał, zarówno z powodu jego nędznego stanu, jak i braku wartości artystycznych. Opisał go tymi słowami: „Nie tylko był podziurawiony przez robactwo, ale ponadto Madonna miała pospolity, typowy dla wieśniaczek, wyraz twarzy...nad głową brakowało kawałka płótna... Jej opończa cała była popękana. Nie wspomnę już o brzydocie innych postaci. Św. Dominik wyglądał jak skończony prostaczek. Na lewo od Maryi stała św. Róża. Potem zmieniłem ją na św. Katarzynę Sieneńską. Wahałem się czy mam przyjąć ten podarunek, czy też podziękować. W końcu wziąłem go”. Do tej decyzji skłoniła Bartolo matka Concetta, mówiąc: Weź go; zobaczysz, że Matka Boża użyje tego obrazu, by zdziałać mnóstwo cudów. Okazało się, że były to prorocze słowa. Wizerunek był za duży, by Bartolo mógł sam go przewieźć. Zawinął go więc w prześcieradło i oddał wozakowi, który przewoził różne towary między Neapolem a Pompeją.
Tak zatem 13 listopada 1875 roku, znany już w tym czasie z działalności apostolskiej Bartolo Longo sprowadził do Pompejów, do podupadłej parafii, wizerunek Maryi Różańcowej, który nazwał: „Narzędziem do realizacji jednego z największych zamierzeń Bożego Miłosierdzia”. Wcześniej obraz ten zakonnik Alberto Radente znalazł w sklepie z rupieciami i nabył za znikomą cenę - równowartość jednego dolara – widzimy zatem, że Pan Bóg nie koniecznie działa poprzez piękne dzieła sztuki, ale wręcz wybiera to, co jest małe w oczach ludzi, aby ich zaskoczyć swoją skutecznością.
Dwa miesiące po przybyciu, w styczniu 1876 roku, ukończono już pierwszą renowację obrazu, co zbiegło się z założeniem przez Bartolo Longo Bractwa Różańca Świętego. Kolejne prace przy wizerunku wykonał w roku 1879 Maldarelli, artysta z Neapolu, który początkowo uznał to przedsięwzięcie za beznadziejne. Kolejny raz odnawiał obraz w roku 1965 pewien artysta z Watykanu. Specjalnie dla Madonny Bartolo wzniósł wspaniałą świątynię. Wybudowano ją dzięki skromnym datkom ubogich oraz dużych pieniędzy bogatych. Podczas budowy doszło do trzech zdumiewających cudów. Pierwszy dotyczył dwunastoletniej dziewczynki, Clorindy Lucarelli, ofiary okrutnych epileptycznych ataków. Zrozpaczeni krewni chorej obiecali złożyć poważną ofiarę na budowę, jeśli tylko dziecko powróci do zdrowia. Clorinda wyzdrowiała w dniu, gdy wizerunek wystawiono na widok publiczny. Dwaj lekarze uznali jej wyleczenie za cud. Conetta Vasterilla, młoda umierająca kobieta, odzyskała zdrowie, gdy złożono podobną obietnicę. W dniu 8 maja 1876 roku, gdy położono kamień węgielny, o. Anthony Varone, umierający z powodu gangreny, po przyjęciu Sakramentu Chorych został nagle uleczony. Już następnego ranka odprawił Mszę Świętą i w dniu Różańca Świętego oznajmił z ambony o swym cudownym powrocie do zdrowia. Miesiąc później wyzdrowiała Giovannina Muta. Znajdowała się w ostatnim stadium gruźlicy, gdy znajomi nakłonili ją, by złożyła przed Maryją z Pompei pewne obietnice. Gdy 8 czerwca Madame Muta leżała w łożu, miała wizję obrazu Matki Boskiej z Pompei - choć nigdy wcześniej go nie widziała. Maryja rzuciła jej wstążkę, na której było napisane: ,,Giovannina Muta, Dziewica z Pompei spełni twą prośbę". Gdy postać zniknęła, chora była już zupełnie zdrowa. Doszło też do innych cudów, ale jest ich zbyt wiele, by je tu wszystkie przytaczać.
Po wybudowaniu sanktuarium Bartolo poświęcił się niesieniu pomocy sierotom, pisaniu książek o historii Różańca Świętego, układaniu nowenn oraz modlitewnika dla świątyni. Cudowny obraz Matki Bożej znajduje się w głównym ołtarzu tego artystycznie ozdobionego kościoła. Umieszczony w złotej ramie kolorowy wizerunek przedstawia siedzącą na tronie Madonnę. Na jej kolanach spoczywa Dzieciątko Jezus trzymające w rączkach Różaniec św. Dominika, podczas gdy Maryja trzyma Różaniec św. Katarzyny z Sieny.
Kiedyś papież Leon XIII powiedział: „Bóg dał nam ten wizerunek, byśmy za jego pośrednictwem zyskali łaski, które poruszą cały świat”. Ten niegdyś tak źle potraktowany obraz, zakupiony za równowartość dolara, który przybył w opłakany sposób do Pompei, dziś ozdobiony jest diamentami i perłami, które podarowali Maryi Jej wdzięczni czciciele. Obietnica Matki Bożej, że ten kto propaguje Jej Różaniec, zostanie zbawiony, spełniła się, gdy papież Jan Paweł II potwierdził oficjalnie zbawienie duszy Bartolo Longo ceremonią beatyfikacji w dniu 26 października 1980 roku.
A kim był Bartolo Longo? – wzięty adwokat w XIX- wiecznym Neapolu, syn katolickiej i bardzo praktykującej rodziny, w czasie studiów „przemienia się” w zażartego antyklerykała, bluźnierca, uczestnik seansów spirytystycznych, w końcu oddał się w służbę Lucyferowi jako kapłan satanistycznej religii… taki był początek drogi Bartolo ku wiecznemu zatraceniu. Drogi z której zawróciła go Maryja, by uczynić go świętym apostołem Różańca Świętego z Pompejów.
Mimo deklarowanego ateizmu, Bartolo wierzył w życie pozagrobowe, choć nie wiedział w jakie. Wiedziony ciekawością stał się częstym uczestnikiem wywoływania duchów zmarłych, wkrótce oplątany pajęczyną ezoterycznych rytuałów sam inspirował antykościelne akcje, odwodził od wiary, a wyrazem jego zaangażowania były liczne apostazje wśród jego znajomych. Niedługo potem stał się wtajemniczonym uczestnikiem pogańskiej, demonicznej sekty, w której odbył swój satanistyczny „nowicjat”. W mroczną noc swej konsekracji na kapłana Lucyfera, pośród grzmotów i błyskawic oraz bluźnierstw wykrzykiwanych przez uczestników rytuału, Bartolo złożył przysięgę, że będzie służył Księciu Ciemności aż po grób. Wpadł wówczas w trans medialny, przez jego usta przemawiały demony, potem przez wiele dni nie mógł odzyskać przytomności pośród nawracających koszmarów i halucynacji. Satanistyczny kult szybko prowadził Bartola do degeneracji fizycznej i psychicznej, w końcu młody prawnik znalazł się na skraju wyniszczenia duchowego. Duchowa pustka i bezmiar wewnętrznych cierpień doprowadziły go do rozpaczy i niemal obłędu. Ratunek przyszedł od Najświętszej Maryi Panny. Żarliwa modlitwa przyjaciół i rodziny stała się niewidzialną nicią, która miała wkrótce wydostać Bartola z labiryntu grzechu. Dzięki nadzwyczajnemu działaniu Opatrzności, przyjaciel doprowadził go do konfesjonału, gdzie po spowiedzi trwającej dzień po dniu przez cały miesiąc, Bartolo narodził się na nowo do życia w łasce. Gdy wkrótce po rekonwalescencji wyruszył w służbową podróż do zapadłej wsi, iście pogańskich Pompejów, nie wiedział, że spędzi tam resztę życia, szerząc nabożeństwo Różańca Świętego. „Opatrzność wzięła mnie pod rękę, tak jak ktoś, kto prowadzi niewidomych i dzieci” – wspominał ten dzień po latach. Pod wpływem gwałtownego przeżycia duchowego, wstrząsany nagłymi wewnętrznymi wyrzutami i demonicznymi pokusami spowodowanymi dawnemu oddaniu się Lucyferowi, usłyszał w duszy zbawienną obietnicę, daną przed wiekami przez Maryję świętemu Dominikowi: „Kto szerzy Różaniec, ten będzie zbawiony!”. Temu dziełu Bartolo Longo – „Brat Różaniec” oddał resztę życia, zakładając bractwo różańcowe i sprowadzając do Pompejów zniszczony, pozbawiony wszelkiej materialnej wartości obraz Matki Bożej Różańcowej. Niebawem w Pompejach zaczęły się wydarzać cudowne uzdrowienia i jeszcze bardziej cudowne nawrócenia. Nowenna Pompejańska stała się cudownym kanałem łaski, przez który wciąż spływają strumienie łaski na wytrwałych czcicieli Najświętszej Maryi Panny.
Takie świadectwo daje o Różańcu sam błogosławiony Brat Różaniec: „O błogosławiony Różańcu Maryi, słodki łańcuchu, który łączysz nas z Bogiem; więzi miłości, która nas jednoczysz z aniołami; wieżo ocalenia od napaści piekła; bezpieczny porcie w morskiej katastrofie! Nigdy cię już nie porzucimy. Będziesz nam pociechą w godzinie konania. Tobie ostatni pocałunek gasnącego życia. A ostatnim akcentem naszych warg będzie Twoje słodkie imię, o Królowo Różańca, o Matko nasza droga, o Ucieczko grzeszników, o Władczyni, Pocieszycielko strapionych. Bądź wszędzie błogosławiona, dziś i zawsze, na ziemi i w niebie.”
Dzień 5 października dla nas w Polsce to dzień wspomnienia „Apostołki Bożego Miłosierdzia” św. Faustyny Kowalskiej, ale w tym dniu wspominamy w liturgii również bł. Bartolo Longo, gdyż jest to dzień jego śmierci. Sędziwy adwokat umiera 5 października 1926 r., w wieku 85 lat. Swoich wychowanków pociesza przed śmiercią: „Moim jedynym marzeniem jest zobaczyć Maryję, która mnie uratowała, i która mnie wyrwie z szatańskich sideł”. Giuseppe Moscati przekazuje rodzinie wiadomość o jego śmierci takimi słowami: „Dziś Bartolo poszedł do nieba!”. Pracując dla Maryi nie posiadał żadnego majątku, dlatego zostaje pochowany w krypcie pod obrazem Matki Bożej Pompejańskiej, którą dla Niej pobudował. 26 października 1980 r. papież Jan Paweł II ogłasza go błogosławionym, nazywając go „wzorem dla współczesnych świeckich katolików”. Jego nazwisko kojarzy się dziś z Nowenną Pompejańską, zwaną także czasem „nowenną nie do odparcia” – bo rzeczywiście, ta 54-dniowa szkoła modlitwy to jednocześnie zwycięska szkoła odpierania ataków nieprzyjaciela w postaci zwątpienia i niewiary.
Czas modlitwy różańcowej w październiku jest dla Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Polanicy czasem przygotowania do wprowadzenia” kopi obrazu Matki Bożej Różańcowej z Pompei oraz relikwii bł. Bartolo Longo, które będą miały miejsce w dniu 13 listopada 2022 roku o godz. 15.00. Maryja wyraźnie nam wskazuje, że w tym miejscu pragnie modlitwy różańcowej. Gdy to piszę trwa Jerycho Różańcowe a dnia 7 października (Matki Bożej Różańcowej) po Mszy św. o godzinie 20.00 wyruszamy na nocną pieszą pielgrzymkę różańcową zwaną Ekstremalną Nocą Fatimską trwającą 33 km – serdecznie zapraszamy.
o. Zdzisław Świniarski SSCC (Sercanin Biały)