Eucharystia – największy dar Pana Boga !!!
W dniu 23.02.2018 r. w świeckiej gazecie „Rzeczpospolitej” tuż przed tzw. pandemią Coronovirusa ukazał się artykuł zatytułowany: „Biskup: Komunia na rękę częścią "diabolicznego ataku" na Eucharystię. Słowa, które tam czytamy winny stać się przyczyną głębokiego przemyślenia dla nas kapłanów i wiernych, ale przede wszystkim dla kapłanów i biskupów.
Czytamy w nim: Gwinejski biskup Robert Sarah, watykański prefekt Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, wezwał do większego szacunku wobec Najświętszego Sakramentu. Praktykę przyjmowania Komunii Św. do ręki nazwał częścią ataku szatana na Kościół.
W przedmowie do książki na ten temat kardynał Robert Sarah ubolewał nad brakiem czci dla Najświętszego Sakramentu. - Najbardziej podstępny, diaboliczny atak polega na próbach gaszenia wiary w Eucharystię, zasiewaniu błędów i propagowania niewłaściwego sposobu jej otrzymywania - napisał.
- Prawdziwa wojna między Michałem i jego aniołami z jednej strony, a Lucyferem z drugiej, trwa w sercu wiernych: celem szatana jest ofiara Mszy św. i prawdziwa obecność Jezusa w konsekrowanej hostii. Dlaczego nalegamy na przyjmowanie komunii w pozycji stojącej? Skąd taka postawa braku poddania się znakom Boga? - pytał biskup.
Jego zdaniem przyjmowanie komunii w pozycji klęczącej i nie na ręce jest bardziej dostosowane do powagi sakramentu. - Mam nadzieję, że może nastąpić ponowne odkrycie i promocja piękna i duszpasterskiej wartości tego sposobu przyjmowania komunii. W mojej opinii i osądzie jest to ważne pytanie, nad którym dzisiejszy Kościół musi się zastanowić – stwierdził Sarah.
Przedmowa kardynała pojawiła się w książce "Rozdawanie komunii na ręce: Badania historyczne, prawne i pastoralne" Federico Bortoliego.
Kard. Sarah skrytykował też "zniewagi" wobec Najświętszego Sakramentu. Według niego należą do nich nie tylko satanistyczne "czarne msze", ale także komunie świętokradcze i "interkomunię" - otrzymywane przez niekatolików.
- Dlaczego nie klękamy, aby przyjąć komunię na wzór świętych? Czy to naprawdę zbyt upokarzające, by kłaniać się i klękać przed Jezusem Chrystusem? - pytał watykański hierarcha na koniec artykułu.
Kardynał odwołuje się również do trzeciego zjawienia Anioła Pokoju w Fatimie. I tu warto przytoczyć jego opis, który zanotowała Łucja, gdyż raczej jest on mało znany. Podaję go tu ze stron Sekretariatu Fatimskiego: „Trzecie zjawienie, wydaje mi się, miało miejsce w październiku albo w końcu września, w tym czasie przerwy obiadowej nie spędzaliśmy już w domu. Jak już wspomniałam pisząc o Hiacyncie, przeszliśmy z Pregueiry (lasku oliwnego należącego do moich rodziców) do Loca de Cabeco okrążając zbocza wzgórza od strony Aljustrel i Casa Velha. Tam odmówiliśmy najpierw różaniec i modlitwę, której nas nauczył Anioł w czasie swego pierwszego zjawienia.
Kiedy tam byliśmy, ukazał się nam Anioł po raz trzeci. Trzymał w ręce kielich, nad którym unosiła się święta Hostia, z której spływały krople Krwi do kielicha. Nagle kielich z Hostią zawisł w powietrzu, a Anioł uklęknął na ziemi i powtórzył trzy razy modlitwę:
- „Trójco Przenajświętsza, Ojcze, Synu, Duchu Święty, uwielbiam Cię ze czcią najgłębszą. Ofiaruję Ci przenajdroższe Ciało, Krew, Duszę i Bóstwo Pana naszego Jezusa Chrystusa, obecnego na wszystkich ołtarzach świata, na przebłaganie za zniewagi, świętokradztwa i zaniedbania, które Go obrażają. Przez niezmierzone zasługi Jego Najświętszego Serca i Niepokalanego Serca Maryi proszę Was o nawrócenie biednych grzeszników".
Następnie podnosząc się z klęczek wziął znowu w rękę kielich i Hostię. Hostię podał mnie, a zawartość kielicha podał Hiacyncie i Franciszkowi do wypicia mówiąc równocześnie:
-„Przyjmijcie Ciało i Krew Jezusa Chrystusa, okropnie znieważanego przez niewdzięcznych ludzi. Wynagrodźcie ich grzechy i pocieszajcie waszego Boga!"
Potem znowu uklęknął i odmówił z nami trzy razy tę samą modlitwę: „Trójco Przenajświętsza" i znikł.
W latach 2022/23 przeżywaliśmy rok duszpasterski, którego hasło programu duszpasterskiego brzmi: "Wierzę w Kościół Chrystusowy". Wiemy, że ten Kościół będzie trwał aż do skończenia świata: „Ty jesteś Piotr, czyli Opoka, i na tej opoce zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą”. (Mt 16, 18)
Ale musimy również pamiętać i sobie z powagą przypominać inne słowa Pana Jezusa zawarte w Ewangelii: „Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?” (Łk 18,8)
To pytanie z Ewangelii wydaje się, sugerować katastrofalny stan Kościoła w czasach ponownego przyjścia Pana. Czy o to chodziło Panu Jezusowi? – Tego nie wiem. Wiem natomiast, że On, Chrystus stawia mi, to pytanie dzisiaj – Zdzisławie, Józefie, Barbaro - gdybym dziś przyszedł do ciebie, z jaką wiarą Mnie przywitasz? Wiem, że takie spotkanie nastąpi, a pytanie Jezusa nie jest tylko teoretyczne. Wiem również, że to pytanie nie ma na celu straszenie mnie, ale mobilizację do pogłębienia mojej wiary. Dopiero w takim kontekście mogę lepiej zrozumieć zachętę Jezusa, aby zawsze się modlić i nie ustawać. Sugeruje mi, że modlitwa jest wyrazem mojej wiary i jednocześnie narzędziem do jej pogłębiania.
Jak ważna jest ta modlitwa za Kościół mówi nam Objawienie Matki Bożej w Akita 13 października 1973 (Objawienia zatwierdzone przez Kościół) gdzie Maryja nas przestrzega i ponagla do nawrócenia i modlitwy: „Jeżeli ludzie nie zaczną pokutować i nie poprawią się, Ojciec ześle na ludzkość straszliwą karę. Będzie to kara większa niż potop, nieporównywalna z niczym, co widział świat.” „Ogień spadnie z nieba i unicestwi większą część ludzkości, dobrych na równi ze złymi, nie oszczędzając ani kapłanów, ani wiernych. Ci, co ocaleją, będą czuć się tak samotni, że będą zazdrościć umarłym”.
Z wielką radością przeczytałem artykuł ks. Dra Jacka Stefańskiego w "Idziemy" z dnia 3.10.2021, który tu podaję tu w całości:
Nierozumni Galaci - komunia na rękę
Przyjmowanie Komunii Świętej do ust jest wyrazem wiary w realną obecność Chrystusa w Najświętszym Sakramencie. Doszedłem do tego wniosku dzięki obserwacji życia Kościoła w Stanach Zjednoczonych.
Po raz pierwszy zetknąłem się z Listem świętego Pawła do Galatów, gdy otrzymałem nowe hebrajskie wydanie Nowego Testamentu. Byłem wtedy uczniem klasy piątej w żydowskiej szkole podstawowej w Izraelu. Hebrajski Stary Testament już znałem ze szkoły, tak że pierwsze zapoznanie się z Nowym Testamentem w ojczystym hebrajskim języku było dla mnie fascynujące. W ten sposób jeszcze bliżsi stali się dla mnie Apostołowie, którzy wywodziły się z tej samej ziemi i narodu, co ja.
Szczególnie bliski stał się dla mnie Szaweł z Tarsu. Zaimponował mi żarliwą troską o Żydów i pogan, którzy nie docenili daru, jakiego otrzymali w Osobie Pana Jezusa. Ubolewanie Apostoła Narodów nad ludźmi cofającymi się w wierze odczytywałem w jego słynnych słowach: „O nierozumni Galaci! Któż was urzekł?” (Gal 3,1).
Izraelskie katakumby i Zachód
Urodziłem się w Izraelu i mieszkałem z Rodzicami i Bratem pod Tel Awiwem wśród Żydów, którzy nie wiedzieli, że jesteśmy katolikami. Zawsze obawialiśmy się, że ktoś mógłby nas rozpoznać jako katolików. Skutkiem tego byłaby konieczność przeprowadzenia do innej części Izraela z racji możliwych represji. W takiej atmosferze żyliśmy jako katolicy w „katakumbach”. Mimo to, Pan Jezus posłużył się tym doświadczeniem, by katolicka wiara otrzymana od Rodziców rozwijała się we mnie jak ewangeliczne ziarnko.
Dzień Pierwszej Komunii świętej w Jerozolimie był najpiękniejszym dniem w moim życiu. Byłem jedynym dzieckiem przystępującym tego dnia do Sakramentu Ciała i Krwi Pańskiej. Przygotowywano mnie do przyjęcia Pana Jezusa w Komunii św. na rękę. Inna forma nie była mi nawet zanana.
W wieku siedemnastu lat wyemigrowałem z Izraela do Stanów Zjednoczonych. Tam dopiero mogłem uczęszczać swobodnie do kościoła i przystępować częściej do Sakramentów. Skoro rzymskokatolicka wiara stanowiła integralną cześć mojego życia po długim praktykowaniu jej w ukryciu, mojemu wejściu w katolickie środowisko na Zachodzie towarzyszyła wnikliwa obserwacja amerykańskiego Kościoła.
Jedną z pierwszych spraw, którą zauważyłem był sposób przystępowania wiernych do Komunii św. Prawie wszyscy przyjmowali Ją podobnie jak ja, czyli na rękę. Była mała liczba osób przyjmujących Pana Jezusa bezpośrednio do ust. Był też jeden człowiek w parafii, który przyjmował Chrystusa nie tylko do ust, ale na klęcząco. Zrobił na mnie wielkie wrażenie, bo dostrzegłem w jego postawie silną wiarę w realną obecność Boga w Najświętszym Sakramencie. Mimo to, ani razu nie myślałem o tym, aby zmienić własną postawę.
Sytuacja uległa zmianie po wstąpieniu do seminarium w Filadelfii. Zacząłem spędzać więcej czasu na Adoracji. Jednocześnie mocno rozwiało się u mnie nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny. Ważnym momentem był dzień, kiedy dotarła do nas kleryków wypowiedź Matki Teresy z Kalkuty, że jej największym bólem było przyzwolenie na przyjmowanie Komunii św. na rękę.
Dwa lata przed moimi święceniami kapłańskimi Kościół obchodził 75. rocznicę objawień fatimskich. Wówczas usłyszałem o Komunii św. udzielonej dzieciom fatimskim przez anioła przed ukazaniem się Matki Bożej. Dowiedziałem się, jak anioł katechizujący pastuszków padł przed Najświętszym Sakramentem na twarz oraz z jaką czcią dzieci przyjęły Komunię św. na kolanach i bezpośrednio do ust. Co ciekawe, w tym samym czasie przełożeni seminaryjni próbowali nas odwieść od przyjmowania Komunii św. do ust – zwłaszcza tych, którzy dotychczas przyjmowali Pana Jezusa na rękę. Niemniej na tym etapie procesu pogłębienia wiary w realną obecność Chrystusa w Najświętszym Sakramencie podjąłem decyzję, że nie będę już przyjmował Komunii św. na dłoń.
Subiektywność?
Wnikliwa obserwacja przekonała mnie i moich współbraci w seminarium, że stopniowa utrata wiary w realną obecność Chrystusa w Najświętszym Sakramencie w Kościele była jednym ze skutków zaniechania przyjmowania Komunii św. do ust. Owszem, Bóg dał ludziom ręce, aby mogli dotykać rzeczy i ludzi, brać i przekazywać przedmioty oraz spożywać pokarmy. Jednak ten jedyny Pokarm, jakim jest konsekrowana Hostia różni się od innych pokarmów. Bo tym Pokarmem jest żywy Bóg, a osoba świecka musi sobie o tym ciągle przypominać. Jeżeli nie odróżni sposobu przyjmowania codziennego pokarmu od sposobu przyjmowania Pokarmu Eucharystycznego, w którym obecny jest cały Syn Boży w każdej cząstce, nawet najdrobniejszej, to wtedy w mentalności nastąpi spłycenie tej przeogromnej różnicy i Tajemnicy wiary.
Czy jest to tylko moje subiektywne spostrzeżenie? Niektórzy twierdzą, że przyjęcie Komunii świętej na rękę jest bardziej osobistym i intensywnym doświadczeniem Boga, aniżeli przyjęcie Go bezpośrednio do ust. Niemniej ani w Katechizmie ani w żadnym nauczaniu Kościoła nie znajdziemy potwierdzenia, że doświadczenie Boga przez osobę świecką jest wzmocnione przez fizyczne dotknięcie Najświętszych Postaci własną ręką.
Poza tym są kapłani, którzy – powołując się na posługę duszpasterską na Zachodzie – postulują, że przyjmowanie Komunii św. na rękę jest wyrazem większej wiary i pobożności. Czy rzeczywiście tak jest? Popatrzmy na owoce. Św. Jan Paweł II powtarzał, że zdrowie duchowe Kościoła lokalnego mierzy się liczbą jego powołań kapłańskich i zakonnych. Dlaczego więc rzekomej pobożności Eucharystycznej na Zachodzie nie towarzyszy równoległy wzrost w liczbie powołań?
Warto też postawić pytanie, ilu polskim kapłanom dane było przed święceniami żyć na Zachodzie i przyglądać się procesom utraty wiary oraz pobożności Eucharystycznej z perspektywy osoby świeckiej. Przypominam, że ja nie urodziłem się w Polsce. W Stanach dorastałem, uczyłem się i pracowałem jako osoba świecka. Stwierdzam zatem, że ktokolwiek w Polsce twierdzi, iż przyjmowanie Komunii świętej na rękę na Zachodzie nie przyczyniło się tam do utraty wiary w realną obecność Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie – jest w żałosnym błędzie.
Zezwolenie to nie zachęta
Dzisiaj wierni są zachęcani do przyjmowania Komunii św. na rękę, gdyż Kościół na to pozwala. Ale Kościół zezwala na różne rzeczy – na przykład, na kremację. Czy to oznacza, że kapłan powinien zachęcać, aby ludzie skremowali ciała swoich najbliższych zmarłych? Kościół pozwala też katoliczce poślubić muzułmanina z uwzględnieniem zgody władz kościelnych przy zachowaniu katolickiej formy ślubu. Czy wobec tego katecheta ma zachęcać maturzystki, aby poślubiły muzułmanów? Kościół pozwala katolikom przyjąć Komunie św. przynajmniej raz w roku i raz w roku się wyspowiadać. Czy w związku z tym należy zachęcać parafian, aby tylko raz w roku wyspowiadali się i przyjęli Komunię św.? Zezwolenie nie jest równoznaczne z obowiązkiem! Kościół przez różne zezwolenia wychodzi naprzeciw tym, którzy do czegoś jeszcze nie dorastają. Tymczasem większość Polaków już nauczyła się przyjmować Komunię św. do ust od dzieciństwa. Utrwaliło się u nich przekonanie, że Komunia św. jest czymś innym niż zwykła strawa, więc przyjmują ją inaczej. Jest to godne pochwały myślenie i postępowanie.
Osłabienie lub utrata wiary w realną obecność Chrystusa w Komunii św. nie następuje od razu. Przez wszystkie lata przyjmowania Jej na rękę, świadomość realnej obecności Pana w każdej i najmniejszej cząstce konsekrowanej Hostii była u mnie poprawna, ale zbyt powierzchowna. Dlaczego? Bo przy przyjmowaniu Komunii św. na rękę, chcąc nie chcąc, pomniejsza się u osoby świeckiej przekonanie o wyjątkowości tego, czym Komunia św. jest. Dzisiaj dostrzegam ten poważny problem co raz częściej nie tylko u dorosłych, ale również u dzieci zachęcanych do przyjmowania Komunii św. na rękę. A przecież często są to dzieci, które były już przyzwyczajone do przyjęcia Komunii świętej do ust!
Poza tym dla wielu osób przyjmujących Komunię św. na rękę pozostałe cząstki Eucharystyczne na dłoniach nie mają żadnego znaczenia. W dobie koronawirusa, czy ktoś z nich zda się na usunięcie cząstek konsekrowanej Hostii ze swojej dłoni językiem, aby nie spadły na ziemię?
Namaszczone dłonie
Żyjąc przez wiele lat w Stanach Zjednoczonych wielokrotnie byłem świadkiem haniebnego zachowania osób duchownych niechcących udzielić wiernym Komunii św. bezpośrednio do ust. Nigdy nie myślałem, że będę świadkiem takiego zachowania kapłanów w Polsce, a jednak tak się dzieje. Warto przypomnieć takim kapłanom słowa św. Jana Pawła II, że „dotykanie Świętych Postaci, podejmowanie ich własnymi rękami jest przywilejem tych, którzy mają święcenia” (Dominici cenae, 11). Po co podczas obrzędu święceń ręce kapłańskie zostają namaszczone olejem?
Św. Paweł nazwał Galatów osobami nierozumnymi, bo stracili coś, co już posiadali. Nie strzegli wystarczająco wiary i praktyk, które otrzymali w dziedzictwie. Ubolewam, że przez wiele lat nie rozumiałem konsekwencji przyjmowania Komunii św. na rękę. Dzisiaj wnioskuję, że przez doświadczenie wiary w „katakumbach” byłem przysposabiany do czekających mnie doświadczeń na Zachodzie, zwłaszcza w zetknięciu się tam z licznymi nadużyciami względem Najświętszego Sakramentu. Dziękuję Bogu, że to właśnie na Zachodzie pozwolił mi zrozumieć procesy i zjawiska doprowadzające do spustoszenia seminariów i kościołów, szczególnie w wyniku nieoddawania należytej największej czci Bogu w konsekrowanej Hostii. Przez wiele lat starałem się dzielić tymi obserwacjami z przyszłymi polskimi kapłanami w seminarium jako ojciec duchowny kleryków. Dzisiaj dzielę się tymi doświadczeniami jako rekolekcjonista. Mam więc nadzieję, że gdy Chrystus powoła mnie z tego świata, przynajmniej nie będę zaliczony do grona nierozumnych Galatów. Ale obawiam się, że nie wszyscy mogą mieć taką nadzieję, gdy staną przed Panem…
ks. dr Jacek Stefański w "Idziemy" 3.10.2021
Potwierdzenie przekonania tego kapłana o szkodliwości dla naszej wiary przyjmowania Komunii św. na rękę, są ostatnie badania przeprowadzone w USA pośród katolików o powodach utraty ich wiary, które opisuje na stronach Radia Maryja Wojciech Grzywacz. Również cytuję go w całości.
[Jestem w Kościele] Prawda o Komunii Świętej na rękę
20 października 2024 12:02/w Informacje, Polecamy, Polska
Radio Maryja
Największe w historii badanie przeprowadzone wśród amerykańskich katolików pokazało, że miażdząca większość z nich chce powrotu do przyjmowania Komunii Świętej na klęcząco i do ust. Ich zdaniem forma Komunii na rękę jest jedną z głównych przyczyn utraty wiary w rzeczywistą obecność Chrystusa w Eucharystii. A przecież z akceptacją tego dogmatu w USA (i z pewnością nie tylko tam) jest bardzo źle – z innych badań przeprowadzonych kilka lat temu wynika, że 2/3 tamtejszych katolików uznaje chleb i wino za symbole Ciała i Krwi Pańskiej. Mając to na uwadze warto zastanowić się nad kilkoma istotnymi pytaniami: Czy rzeczywiście forma przyjmowania Komunii Świętej jest kwestią drugorzędną lub wręcz nieistotną? Czy oba sposoby są w Kościele równorzędne? Jaka jest prawda o współczesnej praktyce przyjmowania Komunii na rękę?
Zacznijmy od pierwszego pytania. Krytycy pospieszą zapewne z odpowiedzią, że najważniejsza jest dyspozycja serca, a postawa ciała jest właśnie drugorzędna lub nawet nieistotna. Skąd jednak to przeciwstawienie? Skoro człowiek jest złożony z duszy i ciała, to naturalną konsekwencją winno być to, że za tym, co w sercu (duszy), powinno iść ciało. W tym kontekście o. prof. Jan Strumiłowski czyni trafną analogię do zaręczyn – to, że mężczyzna klęka przed kobietą z pierścionkiem, a nie stoi, ma ogromne znaczenie. „Wewnętrzne nastawienie winno przecież odzwierciedlać się w zewnętrznej postawie. (…) Oczywiście, godna postawa nie jest gwarancją prawidłowej wewnętrznej dyspozycji, aczkolwiek niejako może ją kształtować. Nie jest jednak też tak, że brak postawy nie wpływa na wewnętrzne nastawienie lub że wewnętrzne nastawienie jest niezależne od zewnętrznej postawy” – pisze cysters.
Wielu obrońców Komunii na rękę przekonuje, że jest to historycznie pierwsza forma przyjmowania Ciała Pańskiego, a więc jej powrót w XX wieku jest tak naprawdę powrotem do źródeł. Tyle tylko, że dzisiaj mamy w rzeczywistości do czynienia z innym sposobem. W pierwszych wiekach wierni rzeczywiście otrzymywali Ciało Pańskie na dłoń, jednak nie podawali Go sobie do ust za pomocą drugiej ręki, jak to jest obecnie, ale zbliżali swoje usta do Hostii i spożywali ją bezpośrednio z dłoni. Świadectwa historyczne podkreślają przy tym głęboką świadomość eucharystyczną. Porównajmy to z tak rozpowszechnioną dziś niechlujnością i brakiem troski o partykuły Ciała Pańskiego. Jak to się ma do wiary w to, że w każdej, nawet najmniejszej drobinie Hostii, Chrystus jest tak samo obecny? Jaki jest sens np. puryfikacji rąk przez kapłana, skoro potem wierny wciera sobie partykuły eucharystyczne w spodnie?
Wróćmy jednak na moment do kwestii historycznych. Czasami mówi się, że podczas Ostatniej Wieczerzy Chrystus udzielił apostołom Komunii właśnie na dłoń. Także i w tym przypadku mamy do czynienia z naciąganą argumentacją, bo Ewangelia św. Jana w rozdziale 13, wersety 26-27, a także ówczesne żydowskie zwyczaje sugerują, że Jezus mógł podać uczniom Komunię bezpośrednio do ust. Zatem wbrew pozorom sprawa nie jest tak oczywista, jak twierdzą obrońcy tej praktyki.
Trzeba również jasno zaznaczyć, że Kościół w pewnym momencie swojej historii nie bez przyczyny odszedł od praktyki Komunii na rękę i pozwolił na przyjmowanie Ciała Pańskiego wyłącznie do ust i na klęcząco. Sposób ten powrócił jednak (jak już wspomniałem w zmodyfikowanej formie) w latach 60. ubiegłego wieku w Holandii w wyniku nieposłuszeństwa Kościołowi i niestety się masowo rozpowszechnił m.in. w Niemczech, Belgii i Francji przy milczącym przyzwoleniu miejscowych biskupów. Praktyka ta nawiązywała w gruncie rzeczy bardziej do protestantów, dla których Eucharystia jest tylko symbolem i którzy wprowadzili ją w opozycji do katolicyzmu wyznającego rzeczywistą obecność Chrystusa w Najświętszym Sakramencie. W takiej sytuacji Papież Paweł VI poprosił o opinię biskupów z całego świata, którzy w zdecydowanej większości sprzeciwili się jakimkolwiek zmianom w zakresie formy udzielania Komunii. W efekcie Ojciec Święty wydał instrukcję „Memoriale Domini”, w której utrzymał tradycyjną formę uzasadniając, że „daje lepsze zapewnienie, iż Komunia święta będzie rozdawana z odpowiednią czcią, oprawą i godnością; że uniknie się jakiegokolwiek niebezpieczeństwa sprofanowania Eucharystii”. Paweł VI usilnie poprosił o gorliwe poszanowanie prawa w tym zakresie, gdyż zmiana formy „może nieść też ze sobą różne niebezpieczeństwa. Mogą one odstraszać od nowego sposobu udzielania Komunii świętej; oznaczają one także utratę czci dla szlachetnego sakramentu ołtarza, jego profanację lub zafałszowanie właściwej doktryny”. Mimo to (co wobec ogólnego wydźwięku dokumentu wydaje się niezrozumiałe) Papież dopuścił, aby episkopaty krajów, gdzie rozpowszechniła się Komunia na rękę, mogły ubiegać się o specjalny indult od Stolicy Apostolskiej legalizujący tę praktykę. Efekt był taki, że w kolejnych latach do Watykanu w tej sprawie zwracali się również biskupi z tych krajów, gdzie Komunia na rękę wcale nie była rozpowszechniona (np. Polska), a Stolica Apostolska niestety wbrew swojemu prawu udzielała zgody wszystkim jak leci.
Abstrahując jednak od tych zastanawiających okoliczności trzeba jasno podkreślić, że wierutnym kłamstwem jest twierdzenie, iż obie formy są w Kościele równouprawnione i tak samo pożądane. Komunia na rękę, w przeciwieństwie do tradycyjnej formy, jest obwarowana wieloma ograniczeniami – szafarz ma prawo odmówić podania Hostii na dłoń jeśli zachodzi ryzyko profanacji, a gdy udziela jej w ten sposób, powinien przypilnować, aby wierny od razu ją spożył. Wreszcie, jak już wspomniałem, taka forma jest dopuszczona tylko w tych krajach, gdzie Konferencja Biskupów za zgodą Stolicy Apostolskiej na to pozwala. Płynie z tego oczywisty wniosek, że to Komunia do ust jest zwyczajną formą obowiązującą w całym Kościele, której nie można ograniczać (co przecież zdarzało się podczas pandemii), a Komunia na rękę jest dopuszczona na zasadzie wyjątku. Nie ma również ani jednego dokumentu Magisterium Kościoła, który by zachęcał do korzystania tej formy.
Z powyższych rozważań wynika, że chodzi o naprawdę fundamentalne sprawy, wokół których narosło wiele mitów. Tymczasem zdaniem o. Szustaka (proszę o wybaczenie, że znów nawiązuje do jego słów, ale są one w tym kontekście naprawdę znamienne) – troska o godne przyjęcie Chrystusa i chęć oddania Mu czci to są – cytując dosłownie –„pierdy”. W ten sposób dominikanin skomentował wpis ks. Daniela Wachowiaka na portalu X, w którym napisał on, że gdyby dostał władzę w Kościele, to pierwszym, co by zrobił, byłby powrót do szacunku w czasie przyjmowania Chrystusa w Eucharystii, czyli pozostawienie jednej formy – na klęcząco i do ust. Dla o. Szustaka te „ludzkie tradycje” są właśnie owymi „pierdami”, którymi nie warto się w ogóle zajmować, w przeciwieństwie do dogmatów. Pomijając już żałosną retorykę tej wypowiedzi, a także niezwykle krzywdzące potraktowanie ks. Wachowiaka, warto zapytać – co jeśli określone formy mają niebagatelny wpływ na wiarę w dogmaty bądź jej brak? To przecież sedno wspomnianych na wstępie badań z USA! Sapienti sat.
Badania są tym bardziej wartościowe, że 97 proc. spośród tych, którzy wzięli w nich udział, to katolicy praktykujący regularnie (uczęszczający co najmniej raz w tygodniu na Mszę Świętą). Oczywiście demokracja nie jest modelem podejmowania decyzji w Kościele, jednak zaprezentowane wyniki dają nadzieję i pokazują, że Lud Boży nie zatracił swojego zmysłu wiary. Są także głosem, który nie sposób zlekceważyć w kontekście wszechobecnych haseł o synodalności. Ich jedyną „słabością” z perspektywy kościelnego mainstreamu jest to, że są zbyt tradycyjne, a nie nowinkarskie.
Wojciech Grzywacz
Coraz mniej ludzi w Kościołach, puste i zamykane Seminaria w naszych diecezjach, coraz mniej powołań w klasztornych murach - winny nas „zmusić” do postawienia sobie pytania o stan Kościoła w Polsce i na świecie. Czy tak musi być, że dołujemy duchowo, bo materializm zasłonił nam oczy? Czy może jednak trzeba nam postawić pytanie: jaka jest nasza wiara i czy nadal wierzymy w Chrystusa ukrzyżowanego, czy tylko chcemy Go jako dodatek do naszego wygodnego życia?
o. Zdzisław Świniarski SSCC